Siłownia

A siłownia?

Tak łatwo dziś o karnet na siłkę, a jednak prawie 2/3 (62,5%) z nas nie korzysta z tej opcji. Nie mniej co dziesiąta osoba (10,5%) chodzi tam codziennie, a prawie 13% – raz w tygodniu. 4% raz w miesiącu, a prawie 10% – rzadziej niż to. Wśród codziennych gości ponad połowa (56%) to… geje. A wśród nieobecnych na siłce są… lesbijki (w 24,5%). Siłownia wypada mniej korzystnie finansowo niż sport w domu lub na dworze. Znów wyniki nie są oczywiste.
O ile codzienne odwiedziny na siłce są domeną osób majętnych (RPW 9300 zł), o tyle raz w tygodniu mogą sobie pozwolić osoby z oszczędnościami na poziomie 6400 zł. Raz w miesiącu mają na to czas osoby oszczędne (RPW 9500 zł) – więc stać ich, ale i tak nie chcą na to wydawać. Rzadko na siłownię zaglądają osoby, którym co miesiąc zostaje 6700 zł, a w ogóle na siłownię nie chodzą osoby z oszczędnościami rzędu 5200 zł.

Czy geje chodzą na siłownię?

W skrócie? Nie.
Ponad połowa (50,5%) gejów nie chodzi w ogóle na siłownię. Jeśli już chodzą, to codziennie (19,5%), lub raz w tygodniu (15%). Nie mniej geje bardziej chodzą na siłownie niż przedstawiciele innych tożsamości nie chodzą, ponieważ 65% lesbijek nie chodzi na siłownię, a 72% osób heteroseksualnych. Lesbijki i osoby biseksualne, jeśli chodzą, to raz w tygodniu, a osoby heteroseksualne – rzadziej niż raz na miesiąc.
Innymi słowy, jeśli ktoś jest na siłowni, to pewnie gej, szczególnie jeśli zobaczysz go kilka razy w ciągu tygodnia.

Czy siłownia tylko dla kobiet ma sens?

Raczej nie. Chyba że się jakoś je do siebie przekona. Ponad 2/3 kobiet nie chodzi w ogóle na siłownię (dla porównania tylko 18% w ogóle nie uprawia sportu), kobiety więc wolą inne aktywności fizyczne niż siłowe. Siłownie są więc zdominowane przez mężczyzn (średnia 2,3, czyli rzadko, w kierunku do „raz w miesiącu"), a nie kobiety (średnia 1,8 rzadziej niż rzadko) czy osoby niebinarne (1,6, powoli nigdy). Czy to znaczy, że się nie da kobiet do siłowni przekonać? Myślę, że przy dobrych argumentach – wszystko jest możliwe.